Pośrodku piekła - miniaturka
Pośrodku piekła zobaczyłem anioła. Na jego niegdyś białych skrzydłach osiadł,
sypiący się z nieba popiół. Widziałem jak wielokrotnie próbuje się podnieść,
jednak to, co niegdyś pozwalało mu szybować po niebie teraz przykuło go do
ziemi. Krew na piórach już dawno temu zakrzepła, a delikatna aura otaczająca
jego sylwetkę stopniowo zgasła.
Byłem blisko, lecz wciąż za daleko. Za daleko
by pomóc mu wstać. Mogłem jedynie patrzeć na jego bezskuteczne próby
podniesienia się. Jak za każdym razem gdy prawie mu się udaje ponownie upada. W
swojej walce wyglądał tak żałośnie, a jednocześnie bajecznie.
Głuchy dźwięk połamanych skrzydeł,
przecinających powietrze gdy nimi trzepotał. Demony krążące wokół niego
wydawały się być tym rozbawione. Mówiły coś. Do siebie, lub do niego. Nie
wiedziałem. Każde ich słowo zdawało się być gamą wysokich i niskich dźwięków.
W
obramowaniu szkarłatu anioł powoli umierał.
Rozżarzone ogniem niebo z czasem wygasło,
skryte czarnymi chmurami. Wpatrując się w nie, miałem wrażenie, że zostałem
odcięty od wszystkiego innego. Dopiero rozdzierający czas krzyk zwrócił moją
uwagę na to, co mi bliższe. Anioł oblegany przez demony, wijący się z bólu.
Jego skrzydła zwisające luźno, już wyraźnie bez żadnej władzy. Jedno
szarpnięcie, krzyk identyczny jak ten sprzed chwili. Gęsta krew obficie
spływająca po jego plecach, na wpół rozoranych przez głębokie rany. Łzy,
pierwszy raz moczące jego policzki.
Wyciągnął rękę jakby chciał czegoś dosięgnąć.
Słabo lśniący niewyraźny kształt. Ostrze którego rozpaczliwe próbował chwycić.
Jego broń, po chwili głęboko zatopiona w jego ramieniu. Przecinająca wzdłuż
plecy i brzuch. Kolejne krople czerwonej cieczy, opuszczające jego blade ciało.
Poza świadomość... Ucieka...
W obłąkanie...
Przestał walczyć. Oczekując śmierci, jakby zapomniał o życiu. Jak
tchórz. Skoro się poddał jest bezużyteczny.
Dla siebie, dla innych. Traci swoje piękno
poddając się im.
Tak
monotonnie...
Wciąż żyje i wciąż cierpi. W tej ciemności.
Huk wystrzału przedziela mrok rażącym błyskiem.
Oddech anioła się zmienił. Szybki i urywany,
stopniowo zwalniał. Spomiędzy uchylonych warg wypłynęła mu odrobina krwi. Nie
miał już siły, ale nie zamykał oczu. Jego usta wykrzywił arogancki uśmieszek,
kiedy z kpiną patrzył na swojego oprawcę.
Więc jednak się nie poddał. Ale... to bez znaczenia.
Czas jego śmierci jest bliski. Po właściwej stronie.
Poczytalność
Pośrodku piekła jestem ja. Wreszcie zrozumiałem. Świat po drugiej stronie lustra.
Jak metafora tego co się dzieje. W rzeczywistości chwilowe uwolnienie mnie od
bólu. Bym po tym seansie z sekundy na sekundę mógł poczuć cały jego ogrom.
Krzyknąłem. Mój ochrypły głos rozniósł się echem po ciemnym zaułku.
-
Krzyczysz ślicznie, ale mógłbyś już zdechnąć - już nie ogłuszający rechot, a
słowa mające tak kpiący wydźwięk. Spróbowałem się podnieść, ale kolejna fala
bólu skutecznie mi to uniemożliwiła. Sapnąłem, a ręce na których się wspierałem załamały się pode mną. Czułem jak z wielu ran wciąż sączy się krew, a po moich
udach wraz z nią spływa coś jeszcze. W tamtym momencie naprawdę wolałem nie
wiedzieć czym to było. Perspektywa śmierci z rąk ukochanych istot mimo wszystko
bardziej skupiała na sobie strzępki mojej świadomości. Czy to nie piękne zostać zamordowanym przez kogoś, kogo się kochało?
Wśród demonów pojawił się ktoś jeszcze.
Człowiek... mój potwór. Mój potwór wkroczył do piekła żeby mnie uratować,
następnie spełniając swoją obietnicę. Tak sądziłem, ale...
Jeśli się pośpieszysz potworze...
Pośród czarnych chmur zobaczyłem gwiazdę.
Niebo pełne gwiazd.
...zabijesz mnie.
Dotrzymasz obietnicy?
-
Zabij...
Mój ratunek.
Zaskakujesz mnie.
Pośrodku piekła zobaczyłem potwora, który
trzymał w objęciach anioła.
W
obramowaniu szkarłatu otrzymałem pocałunek od bestii i obietnicę śmierci.
Obietnicę, która nie zostanie spełniona. Tak piękne kłamstwo.
Odłamki lustra, moje wrota do hadesu. Potwór
jest ich strażnikiem i nie pozwoli mi za nie wkroczyć, póki sam tak nie
postanowi.
Mym dwustronnym piekłem włada potwór, który
zwrócił mi moje czarne skrzydła.
O matko, ale to jest piękne *^* jeju, brak mi słow. serio. Niby teraz temat aniołow zaczyna być oklepany to w twoim wydaniu jest świetny. Naprawdę. Wow. I ten pierwszy opis Izayji jako anioła jest poprostu niesamowity. Padam na kolana.
OdpowiedzUsuńJa tu sobie nadrobię zaległości już nie długo. Uporam się z notkami na swoim blogu (inaczej mnie publicznie zlinczują) i wpadnę tutaj by przeczytać po prostu wszystko *-*
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się podobało. Będę się starała jednak dodawać przemyślenia i mieszać "zwykłe dni" z czymś mocniejszym, tak żeby było po prostu ciekawie i każdy znalazł coś dla siebie.
To miło, że jednak jest ona dla osób "zewnętrznych" widoczna. c: Nieco się namęczyłam, żeby jednak ją sobie przyswoić, mam nadzieję, że teraz gdy mam już własny styl będę mogła go porządnie rozwinąć.
Nie byłabym w stanie pisać takiego pitu pitu. U mnie jakby się nic nie działo to bym w ogóle rozdziału palcem nie tknęłam. Takie refleksje też są dobre, jednak gdy nie są przesadzone. Ja będę się nimi starała nakreślić zarys fabuły i będę je traktowała jako wstęp do większych akcji... już mam nawet ciekawy pomysł, ale to dopiero później >]
Ugrh, też tego nie lubię. Strasznie mi się to nie podoba. To takie irytujące gdy przez dajmy na to 15-20 rozdziałów jest lanie wody, a potem nagle takie jebs! i są w łóżku... tylko benkarta brakuje i można iść z nimi do mtv "nastoletnie ciąże" ;-;
Waaa... dziękuję bardzo ^-^
Jasne, że nie. Jeśli chcesz napisz na gg/maila (podane w "o autorce") bądź po prostu w komentarzu. c:
Miłego~.
Matko, przepraszam ze dopiero teraz Q.Q zbieram się i zbieram żeby skomentować już chyba z drugi dzień ale ilekroć siadam i czytam tę notkę to mnie wcina. Poważnie to jest tak genialnie napisane że nie wiem co napisać żeby nie urazić. Jesteś genialna *kłania się w pas* - no i tylko tyle zdołałam wymyślić -.-"" Poważnie metaforyczne sens pomysł jak to opisać, bo w sumie motyw nawet znany jeśli chodzi o wydarzenia w świecie realnym, ale pomysł żeby napisać to w taki sposób i to jeszcze TAK napisać, po prostu arcydzieło *.* Podziwiam cię za talent, naprawdę, podziwiam *.*
OdpowiedzUsuńP.S. Tak do czapy- śliczny ten nowy wygląd bloga, i ta mina Izayi =w=
Nie wiem skąd wzięłaś tego Izayę z boku, ale ja chcę źródło - zajebisty jest. Taki pewny, niezwyciężony, Bóg, pan. Bardzo, bardzo dobre tło, podoba mi się.
OdpowiedzUsuńA teraz do miniatury... Szatanie, jak ja lubię miniatury. Takie to małe, przyjemne, krótkie, ale ile emocji można w tym zawrzeć. I szczerze przyznaję, że ci wyszło. Bardzo mi się podoba ta perspektywa Izayi. To, że najpierw mówi o jakimś Aniele, niby zupełnie oddzielnie,chłodno jakby po prostu był zwykłym świadkiem, obserwatorem, a tu nagle... hm, sam staje się takowym upadłym Aniołem. Teraz to on leży. Nie wiem, czy tak powinno być, ale ja w pewien sposób odczytałam to na dwa sposoby i dosłownie, i nieco metaforycznie mówiąc szczerze. Ciekawe przedstawienie akcji, bo niby to, że ktoś chce zabić Izayę to nic nowego, a tu taka odmiana, bo jest jednak coś jeszcze. Jakieś porównania. Motyw z Aniołem, mnie przynajmniej, przekonał. Powiem szczerze, lubię go, ale wielu ludzi spierdala w pewnym momencie jego obraz. nie, nie zjebałaś. Lubię Izayę przedstawionego w taki ciekawy, niecodzienny sposób. bez względnego przesadyzmu, ale ładnie i konkretnie. a tak,właśnie. propos stylu chciałam jeszcze coś zaznaczyć. na jakiś tam swoj sposob lekko mi się z wierszem kojarzy, ale jakby to ując... nie jest taki przesadnie peotycki, ze nie da się go zrozumieć. to nie są żadne metafory z kosmosu, które tylko autor ogarnia i bardzo mi się spodobał ten styl.
yhm, myślałam, że SHizuś go zabije xD serio, te wszystkie myśli, emocje, byłam pewna, ze Heiwajima zlituje sie nad nim i go dobije.
To jest świetne. Takie czarujące, delikatne, ale nieprzesadzone *_*
Pozdrawiam
Chwila... czekaj... to chyba bezdech...
OdpowiedzUsuńOkej... żyję.
Nie wiem co mogę powieć oprócz tego że jest to piękna, ba! przepiękna miniaturka. Serce mi drży, a nie każdy umie to u mnie wywołać. Pisane w moim klimacie i to tak jak w nawet snach sobie nie wymarzyłam.
Więcej takich. Będę tu chyba stale zaglądać. Chyba napewno.
Omg. *o* Piękne to opowiadanie. To szczegół, że dopiero pod koniec zorientowałam się, kto to opowiadana <3 Świetne i tyle.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Witaj~~!
OdpowiedzUsuńEtto... nie wiem co ja tu robię, i jakim cudem tu zabłądziłam. Przeważnie czytam tylko kpopowe ff, ale stwierdziłam, że co mi tam~~ mogę zerknąć.
Powiem tak: nie jestem w stanie powiedzieć nic o bohaterach czy fabule, bo po prostu nie siedzę w fandomie. To czym mnie zauroczyłaś, jest język i styl. Podoba mi się Twój sposób obrazowania, w dodatku mam zboczenie na punkcie opisów, a tutaj ich pod dostatkiem! Plastyczne kreowanie rzeczywistości sprawiło, że przed oczami stanął mi bardzo szczegółowy obraz. Także... chyba tylko tyle miałam do powiedzenia (hej, Shizuś, co z Tobą? przeważnie walisz kilkuczęściowe komentarze!) No cóż, wybacz mi >.<
Pozdrawiam i zapraszam do siebie (?) ale tam tylko gejpopy, to nie wiem, jak uważasz.
~~<3
Ah, przyciągnął cię styl... to bardzo, bardzo miłe i ładnie dziękuję za komentarz, ale obawiam się, że skoro ta miniaturka tak ci się spodobała, to inne moje twory(o ile kiedyś zechcesz przeczytać, rzecz jasna) niekoniecznie przypadną ci do gustu. Suna no Oshiro, hm~? Sam tytuł zachęca, prawda - nie znam się na kpopowych zespołach, ale z przyjemnością wpadnę i zobaczę o czym piszesz ^^ Niedługo~
Usuń