czwartek, 9 stycznia 2014

Song fick - Snow


Snow


Tańcząca biała wróżka lśni bardziej niż ktokolwiek inny.
Smutny wyraz na twojej twarzy.
Przeznaczenie. 
Upada na ziemię i znika.


 Znudzony siedzisz na lekcji i udajesz, że słuchasz słów nauczyciela. Nie obchodzi cię co mówi. Zwyczajnie nie jesteś tym zainteresowany. Przecież i tak to wszystko umiesz, więc spokojnie możesz okazywać swój brak uwagi. Nawet jeśli cię zapyta z zadowolonym uśmiechem bez problemu mu odpowiesz.
 Póki co jednak nic nie zmusza cię do przerwania obserwacji swojego ulubionego obiektu. Wiesz, że mimo iż siedzi do ciebie tyłem zdaje sobie sprawę z twojego wzroku skierowanego na jego osobę. Z trudem powstrzymuje się przed odwróceniem i ciśnięciem w ciebie ławką. To też wiesz i jesteś niezwykle szczęśliwy z tego powodu. Usatysfakcjonowany patrzysz jak zaciska dłoń na ołówku, a ten pęka na pół. Niezwykła siła jaką posiada ten człowiek, przez ciebie nazwany potworem zawsze cię intrygowała, nieprawdaż? Od zawsze chciałeś móc przyjrzeć się jej z bliska. Sprawdzać jakie możliwości daje swojemu właścicielowi, w jakim zakresie potrafi ochronić go przed śmiercią. Na początku chciałeś to osiągnąć polubownie. Zaprzyjaźnić się z nim i nie szkodząc nikomu testować go. Ale ten plan się nie powiódł. W jednej chwili został zwyczajnie skreślony. Trzema prostymi słowami z jego ust 'Nie lubię cię'. Hehe, od razu się na tobie poznał. To się nazywa instynkt. Jak u prawdziwego zwierzęcia. Ale... czy nie miał racji? Odpowiedź jest nieistotna. W końcu nie o nią chodzi. Twoim celem jest tylko odkrycie granic jakie posiada ta bestia i zmuszenie go do ich przekroczenia. Bez względu na to ile osób ucierpi. Zapasowe plany z których obecnie korzystasz, nie można ich uznać za normalne. Każdego dnia ryzykujesz życiem swoim i wielu niewinnych ludzi. Ale skoro on tak wybrał, to cała wina leży po jego stronie. Za każdym razem gdy nasyłasz na niego gangi, czy prowokujesz do bójek, robisz to z przekonaniem, że sam jest sobie winien. Ty próbowałeś się z nim zaprzyjaźnić. A jeśli odrzucił przyjaźń z Bogiem, niech teraz pokutuje.
 Wspierasz głowę na dłoni, a na twoje usta wstępuje złośliwy uśmieszek, kiedy dostrzegasz coś, czego wcześniej nie widziałeś. Na karku twojego największego wroga widnieje czerwony punkcik. Och... czyżby wreszcie znalazł sobie dziewczynę? Oczywiście, że nie. To przecież niemożliwe. Gdyby tak było wiedziałbyś o tym jako pierwszy. Nie myśląc wiele wyrywasz z zeszytu kartkę i piszesz na niej krótkie pytanie 'Upojna noc z bratem?'. Składasz karteczkę na cztery części i szturchasz osobę siedząca przed tobą następnie przekazując jej wiadomość. Tym sposobem dociera ona do odpowiedniej osoby, a ty już w momencie w którym on ze zdziwioną miną bierze ją do rąk wiesz czego się spodziewać. Za piętnaście minut, gdy zadzwoni dzwonek na przerwę rozpocznie się wasza kolejna gonitwa. Znowu, choć tego nie przyznasz, z twojej winy zostanie zdemolowane pół korytarza, a twój kochany Shizu-chan otrzyma kolejną naganę i groźbę wyrzucenia ze szkoły.
 Odrobinę wychylasz się z ławki by lepiej zobaczyć wyraz jego twarzy w momencie w którym rozwinie kartkę. Widzisz jak z niedowierzaniem otwiera szerzej oczy i na przemian zaciska i rozwiera dłoń.  Uwielbiasz widzieć te mieszaninę uczuć na jego twarzy. Złość, zszokowanie, nienawiść, obrzydzenie. Czysta, nieskrywana niczym chęć mordu.
 Ekscytuje cię to. Można by nawet powiedzieć, że w jakimś stopniu podnieca. W myślach liczysz do trzech w ten sposób co do sekundy odliczając czas jaki zajmuje mu przeanalizowanie informacji. Gdy kończysz odliczanie kartka zostaje zgnieciona w kulkę i z miejsca rzucona do kosza. Odchylasz się na krześle ze wspaniałym poczuciem ponownej wygranej, ale choć tylko przez chwilę to przechodzi ci przez myśl 'A co by było gdyby odpisał?'.
 Co twój chory umysł wymyśli w odpowiedzi? To co zawsze tak bardzo starasz się ukryć? Twoje złudne marzenia, bez poparcia... którym tak idiotycznie zaprzeczasz każdego dnia swoim zachowaniem. Które tak bezlitośnie niszczysz. Jak one wyglądają? Ten jeden raz chyba możesz się przyznać, prawda? Tak przed samym sobą.
 Dźwięk dzwonka rozchodzi się po klasie, więc szybko zgarniasz swoje rzeczy do torby i wybiegasz z sali, ułamek sekundy później słysząc za sobą wściekły głos krzyczący twoje imię.
 Odpowiadasz na to wesołym śmiechem, pokazując, że wszelkie groźby jakie rzuca pod twoim adresem uważasz za nic. Wbiegasz po schodach na dach, tym razem nie próbując go zgubić, a prowadząc za sobą. Zatrzymujesz się dopiero przed siatką otaczającą dach i nawet na niego nie patrząc z kpiną pytasz:
 - Shizu-chan powiedz, on w ogóle tego chciał? - twoje usta wykrzywia dyskretny uśmiech kiedy kątem oka zauważasz ruch za sobą. Uskakujesz w ostatniej chwili i zamiast zostać przygwożdżonym do siatki przez rozwścieczonego potwora, teraz możesz spokojnie patrzeć jak trzyma się krawędzi dachu, próbując znowu na niego wejść. Twój uśmiech się poszerza, przybierając nieco psychopatyczny wyraz.
 - Shizu-chan... - przykucasz i pochylasz się do przodu zafascynowany patrząc mu prosto w oczy - będąc takim pochopnym nigdy mnie nie złapiesz, a takie sytuacje będą się powtarzać. - wyciągasz z kieszeni nóż sprężynowy i nacinasz jego palce, by wreszcie się puścił. - No spadaj - szepczesz i przymierzasz się do wbicia noża w jego dłoń, ale on w porę łapię twój nadgarstek, uniemożliwiając ci zadanie ciosu 
 - Spadnijmy razem, Izaya-kuuun - mówi z uśmiechem godnym konkurowanie z twoim i pociąga cię do siebie. Instynktownie wczepiasz się w niego i razem spadacie kilka metrów w dół. Mimo, że lądujesz na nim, odczuwasz uderzenie o twardy grunt, w odruchu zamykając oczy. Po chwili je otwierasz i patrzysz na jego twarz. Dziwisz się kiedy orientujesz się, że jest nieprzytomny. Po upadku z takiej wysokości powinien bez problemu się podnieść, otrzepać ubranie i znów grozić ci śmiercią. Klepiesz go po policzku, ale nie otrzymujesz żadnej reakcji. Twój ukochany potwór na którego twarzy zwykle widywałeś tylko gniew, wygląda teraz tak spokojnie jakby spał.
 Przybliżasz swoją twarz do jego i na ułamek sekundy zamierasz, gdy nie czujesz na swoim policzku jego ciepłego oddechu. Kładziesz dłoń tuż pod mostkiem, gdzie spodziewasz się wyczuć bicie jego serca. Tak jednak nie jest. Spoglądasz na swoją dłoń, upewniając się, że na pewno przyłożyłeś ją do właściwego miejsca. Nie pomyliłeś się, co może tylko znaczyć, że tym razem wasza zabawa zwyczajnie poszła o krok za daleko. Zadawanie sobie pytania 'Dlaczego?' niewiele tutaj da, nie sądzisz? W końcu, w końcu to się stało. Zabiłeś go. Czy to naprawdę jest tym czego zawsze pragnąłeś? Zobaczyć go martwego?
  Schodzisz z niego, mrugając kilkukrotnie, kiedy wśród padającego śniegu dostrzegasz coś drobnego, ale bardzo jasnego. Tańcząca biała wróżka lśni bardziej niż ktokolwiek inny. Gdybyś wierzył, pomyślałbyś pewnie, że i potwór ma duszę. Ale takie rzeczy nie istnieją, nie? Podnosisz się i stajesz nad nim, nie zwracając uwagi na zbierających się wśród was uczniów i nauczycieli. Wszyscy są poruszeni i zszokowani. Wszyscy z wyjątkiem ciebie - sprawcy tego wszystkiego. Ty zwyczajnie stoisz i patrzysz na potwora, w tej chwili aż do złudzenia przypominającego człowieka.
 Smutny wyraz na twojej twarzy, kiedy uświadamiasz sobie, że to definitywny koniec. Poznałeś granice których nie powinno się przekraczać, niestety, dopiero gdy już do tego doprowadziłeś. To była wasza ostatnia gonitwa, ostatni raz kiedy mogłeś podziwiać intensywne uczucie nienawiści i czuć tą niezwykłą pasję, którą potrafiłeś czerpać tylko w czasie starć z nim. Teraz przebywanie z nim stanie się jedną z tych frustrujących rzeczy, których choć bardzo chcesz nie możesz dostać. Twoje manipulacje, czy jego głupota, obchodzi cię to? Oczywiście, że nie. Sprawa prezentująca się przed tobą jest prosta. Przeznaczenie. W nie też nie wierzysz, ale czasami proste wyjaśnienia po prostu są najlepsze. Czasami nie warto doszukiwać się w zdarzeniach ich przyczyn, nawet jeśli można je zobaczyć gołym okiem. Upada na ziemię i znika. Shizu-chan spadł i umarł. Po prostu. Przez głupią zabawę, która mimo wszystko podobała się wam obu, dzisiaj skończyła się tragicznie.
 Ktoś rozgania ciekawskich uczniów tworzących koło wokół waszej dwójki i prowadzi cię do karetki. Przez szybę w tylnych drzwiach widzisz tylko jak inny funkcjonariusz po sprawdzeniu pulsu Shizuo kręci przecząco głową i każe przynieść z drugiej karetki czarny worek.

***

Zostało ci mało czasu,
Spadając w dół.
Udekoruj swoje ostatnie chwile.
Piękne kwiaty kwitną.

 Mija równo rok od dnia w którym zginął najsilniejszy człowiek w Japonii. Przez ten czas dużo się zmieniło, także w twoim życiu. Co prawda nie przestałeś mieszać ludziom w życiu, właściwie stałeś się jeszcze bardziej skuteczny. Ale co dzień czujesz, że czegoś ci brakuje. Brakuje ci tego, co towarzyszyło ci prawie przez cały okres liceum. Być może, jeśli istnieje coś po śmierci już niedługo znów będziesz mógł spotkać się ze swoim potworkiem.
 W końcu lekarz dawał ci coś około roku. Czyli możesz umrzeć nawet i dzisiaj. Och, zostało ci tak mało czasu, a nadal masz do załatwienia tyle spraw. Musisz się pośpieszyć, jeśli chcesz zdążyć.
 Sięgasz po kubek z kawą i bierzesz łyk napoju, wysyłając ostatni już dzisiaj plik z informacjami. Zerkasz na godzinę w rogu ekranu, wskazującą, że jeśli nie chcesz się spóźnić musisz już wychodzić. Odstawiasz kubek na blat i zabierając z oparcia fotela kurtkę wychodzisz z mieszkania.

 Dziewczyna czeka na ciebie w umówionym miejscu. Po jej niepewnych ruchach przy przywitaniu z łatwością poznajesz, że jest wystraszona. Prowadzisz ją na dach budynku i razem z nią stajesz na jego krawędzi.
 - Na pewno chcesz to zrobić? - pytasz z obojętną miną, świetnie grając osobę, której już na niczym nie zależy. Skina głową i w tym momencie wszystko zaczyna postępować inaczej niż się tego spodziewała.
 - To skacz - cofasz się kilka kroków w tył i z szerokim uśmiechem na nią patrzysz. Jak zdziwiona i zagubiona odwraca głową, by na ciebie spojrzeć, jak jej usta się rozchylają, ale nic nie mówi. Ta naiwna idiotka po prostu nie wie co się dzieje.
 - Chyba nie myślałaś, że mam zamiar z tobą tu zginąć - kpisz z niej, w teatralnym geście rozkładając ręce na boki - Myślisz, że to wszystko co ci pisałem było prawdą? Uważasz, że moje współczucie było szczere? Jak mógłbym współczuć komuś z takim podejściem? Komuś nie szanującemu własnego życia. Jedyne w czym masz rację to sprawa samobójstwa. Jeżeli tego chcesz to powinnaś to zrobić i przestać okaleczać ten świat. - po jej policzkach spływają łzy, tobie przynoszące prawdziwą radość. Ludzkie reakcje są piękne. Zwłaszcza w ostatnich chwilach ich życia.
 Spadając w dół... podchodzisz do miejsca, w którym jeszcze przed chwilą stała i patrzysz na chodnik w dole. Niewyraźny ciemny kształt odcinający się na tle białego śniegu, powoli zmieniającego swoje zabarwienie. Musisz przyznać, że nawet z tej wysokości wygląda do bajecznie.
 Zeskakujesz na schody przeciwpożarowe i nimi dostajesz się na sam dół, by bliżej przyjrzeć się temu ślicznemu obrazkowi. Zachwycający, ale nadal nie tak samo jak kiedy to Shizu-chan tak leżał. Wtedy... chyba nie było krwi, a ty zastanawiałeś się dlaczego on nie oddycha, skoro nie spadł znowu z takiej dużej wysokości. Shinra wszystko to ci wyjaśnił, kiedy sam wróciłeś ze szpitala po kontrolnych badaniach. To naprawdę był zwykły wypadek. Po prostu spadliście w niefortunne miejsce. Twarda bryła lodu przysypana śniegiem, w którą uderzył głową. Nie mogłeś tego przewidzieć, więc słowa jakie wtedy powiedziałeś można uznać za stuprocentową prawdę. Tylko... nieważne jak podły masz charakter nadal uważasz się za jego mordercę, prawda? Czasami potrafisz być naprawdę ludzki.
 Słyszysz krzyki u wylotu uliczki, więc szybko wycofujesz się w cień, pozostając niezauważonym. Gdy przyjeżdża policja już cię tam nie ma. Wybrałeś się na pobliski cmentarz, żeby pierwszy raz odwiedzić nagrobek znienawidzonej osoby. Bo to jest jedyne o czym możesz powiedzieć, że jest. Zimna, marmurowa płyta z wyrytymi kilkoma napisami. Jego ciało rok temu zmieniło się w proch i zwyczajnie zniknęło.
 Wyjmujesz z kieszeni niewielką białą karteczkę i wsuwasz ją pod jeden ze zniczy. Chwilę patrzysz na migoczące płomyczki, po czym wzruszasz ramionami i udajesz się w stronę wyjścia z cmentarza. Przecież nie będziesz się rozczulał nad śmiercią nieistniejącej już osoby i to jeszcze w takim miejscu.
 Powiew wiatru rozchyla odrobinę złożoną na pół karteczkę ukazując napis:
 ‘Udekoruj swoje ostatnie chwile. Piękne kwiaty kwitną.’

Łzy płyną i opadają
Jak topniejący śnieg.
Udekoruj swoje ostatnie chwile.
Piękne kwiaty kwitną.

 Kolejne dwa miesiące za tobą i wciąż jesteś żywy. Śnieg za oknem zmienił się już w kałuże i błotnistą papkę.Siedzisz tam, gdzie lubisz najbardziej – na dachu swojego bloku i przez lornetkę obserwujesz ludzi.  Ich uśmiechnięte, zadowolone twarze, dzisiaj wybitnie cię denerwujące. Szczęście twoich ludzi dzisiaj jest wyjątkowo irytujące. Powinni... Oni wszyscy powinni się nienawidzić. Za te wszystkie szkaradne uczucia jakie popychają ich do absurdalnych rzeczy. Powinni znienawidzić siebie i innych. Chociaż na ten jeden dzień, żebyś mógł być szczęśliwy z widoku ich nienawistnych spojrzeń.
 Przewracasz się na plecy, patrząc na zachmurzone niebo. Zimny wiatr rozwiewa ci włosy, a pojedyncze kosmyki wpadają ci do oczu. Lekko je mrużysz, bez zamiaru odgarnięcia włosów z twarzy. Po prostu leżysz wpatrzony w niebo ze wszechogarniającym poczuciem spokoju. Załatwiłeś już wszystko co chciałeś zrobić przed śmiercią. Wszystko, tak? Wszystko oprócz jednej rzeczy na której zrealizowanie wszelkie szanse straciłeś ponad rok temu. Gdybyś mógł chciałbyś znaleźć się tak blisko niego jak tylko można.
 Gdyby... Gdyby wtedy odpisał na twoją wiadomość, sądzisz, że potoczyło by się to inaczej? Chociaż wiesz, że nie byłoby to do niego podobne, chciałbyś, żeby ci odpisał coś w stylu ‘A co, Iza-chan? Zazdrościsz?’. To absurdalne, ale marzenia od tego są. Żeby gromadzić największe sprzeczności i najmniej prawdopodobne, urojone wydarzenia. A najlepszy w nich jest fakt, że nigdy się nie spełniają.
 Łzy płynął i opadają, nie masz już nic do stracenia, więc możesz sobie na to pozwolić. Ale nie płaczesz. Ani jedna łza nie spływa po twoim policzku. Dlaczego teraz miałbyś płakać? Nie robiłeś tego od chwili narodzin, więc niby czemu teraz masz pozwolić pokonać się łzom? Zamiast tego lekko się uśmiechasz i zamykasz oczy. Życie przeminęło trochę za szybko. Chociaż nie można powiedzieć, że twoje życie było nudne i tak wciąż chcesz więcej. Każdy chce żyć jak najdłużej. Podobno dostaje się na to tylko jedną szansę. Trochę niesprawiedliwe. Jedni żyją krótko, drudzy długo. Szkoda, że nie można ‘ukraść’ komuś czasu. Na przykład człowiekowi, który i tak spędza swoje całe dnie przed komputerem, nie ma przyjaciół, zainteresowań. Na co mu ono?
 Twój oddech staje się płytki i urywany. Choć chcesz otworzyć oczy powieki zdają się teraz być o wiele za ciężkie, byś mógł to zrobić. Palce, które do tej pory zaciskałeś na lornetce powoli się rozwierają,a przedmiot upada na ziemię. Uderzenia twojego serca nie są już tak częste, a po chwili całkiem przestają być słyszalne.  Nie wiem co takiego spotyka człowieka po śmierci i nie wiem czy może coś jeszcze usłyszeć. Dla mnie właściwie to nie ma znaczenia. Nigdy mnie nie słyszałeś i nigdy nie widziałeś. Ale lubiłem przy tobie stać i patrzeć jak pożytkujesz, czy też marnujesz dni w swoim życiu. Teraz twoje życie, jak topniejący śnieg – zniknęło. A ja dla ciebie stanąłem w miejscu. Jestem zmuszony przyznać – twoje życie było jednym z ciekawszych jakie przyszło mi oglądać. Naprawdę żałuję, że nie otrzymałeś mnie więcej. Orihara Izaya, miło było cię poznać.

***

 Powinienem już od ciebie odejść, ale postanowiłem zjawić się jeszcze na pogrzebie. Jakąś godzinę po pochowaniu twojego ciała w ziemi młody chłopak podchodzi do twojego grobu i zostawia na nim kartkę z takim samym napisem, jaki ty pozostawiłeś na nagrobku jego brata.
 ‘Udekoruj swoje ostatnie chwile. Piękne kwiaty kwitną.’


4 komentarze:

  1. Od paru dni zbieram się żeby to skopiować.... ilekroć to przeczytam dopada mnie taki smutek ze normalnie nie mogę nic napisać... Nawet nie wiem którego z nich mi żal bardziej... a i końcówka :c piękny naprawdę piękny song-fick, ale bardzo mi było smutno. Naprawdę pięknie piszesz ^^ strasznie mi się podoba twój styl :) boski~!!!
    Życzę ci weny i czekam na kolejne wspaniałe dzieła ;)
    P.S.Nominowałyśmy cię z Inu-chan do Liebster Awards, szczegóły tu- http://aoi-sora-to-kotori.blogspot.com/2014/01/liebser-awards.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Niezwykłe. Kiedy skończyłam czytać twoje dzieło, przez kilka minut siedziałam wbita w krzesło i gapiłam się w monitor. Zwyczajnie sprawiłaś, że mój mózg zastygł w otępieniu po porcji naprawdę wspaniałej opowieści. Liczę na więcej równie wspaniałych dzieł twojego autorstwa.
    Pozdrawiam,
    Sakurishi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hem... Na początek serdecznie przepraszam, że odpisuję dopiero teraz ^^" Wiedziałam, że o czymś zapomniałam, ale myślałam, że to coś było pracą domową z matematyki ;~; Przepraszam.

      Bardzo ci dziękuję i cieszę się, że ci się spodobało ^^ Szczerze mówiąc to nie byłam do końca przekonana czy na pewno jest to wystarczająco dobre, więc tym bardziej sprawiłaś mi dużo radości ^^ Jeszcze raz dziękuję za miłe słowa i pozdrawiam ~~ <3

      Usuń
  3. Śliczne ;-; Czyli co? Izaya chciał być z Shizusiem?? o.o
    Co..? Nic nie rozumiem.
    To było takie urocze, wspaniałe i wgl, że nie mogę się nadziwić, jak świetnie piszesz.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń