Snow
Tańcząca
biała wróżka lśni bardziej niż ktokolwiek inny.
Smutny
wyraz na twojej twarzy.
Przeznaczenie.
Upada na ziemię i znika.
Znudzony siedzisz na lekcji i udajesz, że
słuchasz słów nauczyciela. Nie obchodzi cię co mówi. Zwyczajnie nie jesteś tym
zainteresowany. Przecież i tak to wszystko umiesz, więc spokojnie możesz
okazywać swój brak uwagi. Nawet jeśli cię zapyta z zadowolonym uśmiechem bez
problemu mu odpowiesz.
Póki co jednak nic nie zmusza cię do
przerwania obserwacji swojego ulubionego obiektu. Wiesz, że mimo iż siedzi do
ciebie tyłem zdaje sobie sprawę z twojego wzroku skierowanego na jego osobę. Z
trudem powstrzymuje się przed odwróceniem i ciśnięciem w ciebie ławką. To też
wiesz i jesteś niezwykle szczęśliwy z tego powodu. Usatysfakcjonowany patrzysz
jak zaciska dłoń na ołówku, a ten pęka na pół. Niezwykła siła jaką posiada ten
człowiek, przez ciebie nazwany potworem zawsze cię intrygowała, nieprawdaż? Od
zawsze chciałeś móc przyjrzeć się jej z bliska. Sprawdzać jakie możliwości daje
swojemu właścicielowi, w jakim zakresie potrafi ochronić go przed śmiercią. Na
początku chciałeś to osiągnąć polubownie. Zaprzyjaźnić się z nim i nie szkodząc
nikomu testować go. Ale ten plan się nie powiódł. W jednej chwili został
zwyczajnie skreślony. Trzema prostymi słowami z jego ust 'Nie lubię cię'. Hehe,
od razu się na tobie poznał. To się nazywa instynkt. Jak u prawdziwego
zwierzęcia. Ale... czy nie miał racji? Odpowiedź jest nieistotna. W końcu nie o
nią chodzi. Twoim celem jest tylko odkrycie granic jakie posiada ta bestia i
zmuszenie go do ich przekroczenia. Bez względu na to ile osób ucierpi. Zapasowe
plany z których obecnie korzystasz, nie można ich uznać za normalne. Każdego
dnia ryzykujesz życiem swoim i wielu niewinnych ludzi. Ale skoro on tak wybrał,
to cała wina leży po jego stronie. Za każdym razem gdy nasyłasz na niego gangi,
czy prowokujesz do bójek, robisz to z przekonaniem, że sam jest sobie winien. Ty
próbowałeś się z nim zaprzyjaźnić. A jeśli odrzucił przyjaźń z Bogiem, niech
teraz pokutuje.
Wspierasz głowę na dłoni, a na twoje usta
wstępuje złośliwy uśmieszek, kiedy dostrzegasz coś, czego wcześniej nie
widziałeś. Na karku twojego największego wroga widnieje czerwony punkcik.
Och... czyżby wreszcie znalazł sobie dziewczynę? Oczywiście, że nie. To
przecież niemożliwe. Gdyby tak było wiedziałbyś o tym jako pierwszy. Nie myśląc
wiele wyrywasz z zeszytu kartkę i piszesz na niej krótkie pytanie 'Upojna noc z
bratem?'. Składasz karteczkę na cztery części i szturchasz osobę siedząca przed
tobą następnie przekazując jej wiadomość. Tym sposobem dociera ona do
odpowiedniej osoby, a ty już w momencie w którym on ze zdziwioną miną bierze ją
do rąk wiesz czego się spodziewać. Za piętnaście minut, gdy zadzwoni dzwonek na
przerwę rozpocznie się wasza kolejna gonitwa. Znowu, choć tego nie przyznasz, z
twojej winy zostanie zdemolowane pół korytarza, a twój kochany Shizu-chan
otrzyma kolejną naganę i groźbę wyrzucenia ze szkoły.
Odrobinę wychylasz się z ławki by lepiej
zobaczyć wyraz jego twarzy w momencie w którym rozwinie kartkę. Widzisz jak z
niedowierzaniem otwiera szerzej oczy i na przemian zaciska i rozwiera dłoń. Uwielbiasz widzieć te mieszaninę uczuć na jego twarzy. Złość, zszokowanie,
nienawiść, obrzydzenie. Czysta, nieskrywana niczym chęć mordu.
Ekscytuje cię to. Można by nawet powiedzieć,
że w jakimś stopniu podnieca. W myślach liczysz do trzech w ten sposób co do
sekundy odliczając czas jaki zajmuje mu przeanalizowanie informacji. Gdy kończysz
odliczanie kartka zostaje zgnieciona w kulkę i z miejsca rzucona do kosza.
Odchylasz się na krześle ze wspaniałym poczuciem ponownej wygranej, ale choć
tylko przez chwilę to przechodzi ci przez myśl 'A co by było gdyby odpisał?'.
Co
twój chory umysł wymyśli w odpowiedzi? To co zawsze tak bardzo starasz się
ukryć? Twoje złudne marzenia, bez poparcia... którym tak idiotycznie
zaprzeczasz każdego dnia swoim zachowaniem. Które tak bezlitośnie niszczysz.
Jak one wyglądają? Ten jeden raz chyba możesz się przyznać, prawda? Tak przed
samym sobą.
Dźwięk dzwonka rozchodzi się po klasie, więc
szybko zgarniasz swoje rzeczy do torby i wybiegasz z sali, ułamek sekundy
później słysząc za sobą wściekły głos krzyczący twoje imię.
Odpowiadasz na to wesołym śmiechem, pokazując,
że wszelkie groźby jakie rzuca pod twoim adresem uważasz za nic. Wbiegasz po
schodach na dach, tym razem nie próbując go zgubić, a prowadząc za sobą. Zatrzymujesz
się dopiero przed siatką otaczającą dach i nawet na niego nie patrząc z kpiną
pytasz:
-
Shizu-chan powiedz, on w ogóle tego chciał? - twoje usta wykrzywia dyskretny
uśmiech kiedy kątem oka zauważasz ruch za sobą. Uskakujesz w ostatniej chwili i
zamiast zostać przygwożdżonym do siatki przez rozwścieczonego potwora, teraz
możesz spokojnie patrzeć jak trzyma się krawędzi dachu, próbując znowu na niego
wejść. Twój uśmiech się poszerza, przybierając nieco psychopatyczny wyraz.
-
Shizu-chan... - przykucasz i pochylasz się do przodu zafascynowany patrząc mu
prosto w oczy - będąc takim pochopnym nigdy mnie nie złapiesz, a takie sytuacje
będą się powtarzać. - wyciągasz z kieszeni nóż sprężynowy i nacinasz jego
palce, by wreszcie się puścił. - No spadaj - szepczesz i przymierzasz się do
wbicia noża w jego dłoń, ale on w porę łapię twój nadgarstek, uniemożliwiając
ci zadanie ciosu
- Spadnijmy razem, Izaya-kuuun - mówi z uśmiechem godnym
konkurowanie z twoim i pociąga cię do siebie. Instynktownie wczepiasz się w
niego i razem spadacie kilka metrów w dół. Mimo, że lądujesz na nim, odczuwasz
uderzenie o twardy grunt, w odruchu zamykając oczy. Po chwili je otwierasz i
patrzysz na jego twarz. Dziwisz się kiedy orientujesz się, że jest
nieprzytomny. Po upadku z takiej wysokości powinien bez problemu się podnieść,
otrzepać ubranie i znów grozić ci śmiercią. Klepiesz go po policzku, ale nie
otrzymujesz żadnej reakcji. Twój ukochany potwór na którego twarzy zwykle
widywałeś tylko gniew, wygląda teraz tak spokojnie jakby spał.
Przybliżasz swoją twarz do jego i na ułamek
sekundy zamierasz, gdy nie czujesz na swoim policzku jego ciepłego oddechu.
Kładziesz dłoń tuż pod mostkiem, gdzie spodziewasz się wyczuć bicie jego serca.
Tak jednak nie jest. Spoglądasz na swoją dłoń, upewniając się, że na pewno
przyłożyłeś ją do właściwego miejsca. Nie pomyliłeś się, co może tylko znaczyć,
że tym razem wasza zabawa zwyczajnie poszła o krok za daleko. Zadawanie sobie
pytania 'Dlaczego?' niewiele tutaj da, nie sądzisz? W końcu, w końcu to się
stało. Zabiłeś go. Czy to naprawdę jest tym czego zawsze pragnąłeś? Zobaczyć go
martwego?
Schodzisz z niego, mrugając kilkukrotnie, kiedy wśród padającego śniegu
dostrzegasz coś drobnego, ale bardzo jasnego. Tańcząca biała wróżka lśni
bardziej niż ktokolwiek inny. Gdybyś wierzył, pomyślałbyś pewnie, że i
potwór ma duszę. Ale takie rzeczy nie istnieją, nie? Podnosisz się i stajesz
nad nim, nie zwracając uwagi na zbierających się wśród was uczniów i
nauczycieli. Wszyscy są poruszeni i zszokowani. Wszyscy z wyjątkiem ciebie -
sprawcy tego wszystkiego. Ty zwyczajnie stoisz i patrzysz na potwora, w tej
chwili aż do złudzenia przypominającego człowieka.
Smutny
wyraz na twojej twarzy, kiedy uświadamiasz sobie, że to definitywny koniec.
Poznałeś granice których nie powinno się przekraczać, niestety, dopiero gdy już
do tego doprowadziłeś. To była wasza ostatnia gonitwa, ostatni raz kiedy mogłeś
podziwiać intensywne uczucie nienawiści i czuć tą niezwykłą pasję, którą
potrafiłeś czerpać tylko w czasie starć z nim. Teraz przebywanie z nim stanie
się jedną z tych frustrujących rzeczy, których choć bardzo chcesz nie możesz
dostać. Twoje manipulacje, czy jego głupota, obchodzi cię to? Oczywiście, że
nie. Sprawa prezentująca się przed tobą jest prosta. Przeznaczenie. W
nie też nie wierzysz, ale czasami proste wyjaśnienia po prostu są najlepsze.
Czasami nie warto doszukiwać się w zdarzeniach ich przyczyn, nawet jeśli można
je zobaczyć gołym okiem. Upada na ziemię i znika. Shizu-chan spadł i
umarł. Po prostu. Przez głupią zabawę, która mimo wszystko podobała się wam obu, dzisiaj
skończyła się tragicznie.
Ktoś rozgania ciekawskich uczniów tworzących
koło wokół waszej dwójki i prowadzi cię do karetki. Przez szybę w tylnych
drzwiach widzisz tylko jak inny funkcjonariusz po sprawdzeniu pulsu Shizuo
kręci przecząco głową i każe przynieść z drugiej karetki czarny worek.
***
Zostało ci
mało czasu,
Spadając w
dół.
Udekoruj
swoje ostatnie chwile.
Piękne
kwiaty kwitną.
Mija równo rok od dnia w którym zginął
najsilniejszy człowiek w Japonii. Przez ten czas dużo się zmieniło, także w
twoim życiu. Co prawda nie przestałeś mieszać ludziom w życiu, właściwie stałeś
się jeszcze bardziej skuteczny. Ale co dzień czujesz, że czegoś ci brakuje.
Brakuje ci tego, co towarzyszyło ci prawie przez cały okres liceum. Być może,
jeśli istnieje coś po śmierci już niedługo znów będziesz mógł spotkać się ze
swoim potworkiem.
W
końcu lekarz dawał ci coś około roku. Czyli możesz umrzeć nawet i dzisiaj. Och,
zostało ci tak mało czasu, a nadal masz do załatwienia tyle spraw. Musisz się
pośpieszyć, jeśli chcesz zdążyć.
Sięgasz po kubek z kawą i bierzesz łyk napoju,
wysyłając ostatni już dzisiaj plik z informacjami. Zerkasz na godzinę w rogu
ekranu, wskazującą, że jeśli nie chcesz się spóźnić musisz już wychodzić.
Odstawiasz kubek na blat i zabierając z oparcia fotela kurtkę wychodzisz z
mieszkania.
Dziewczyna czeka na ciebie w umówionym
miejscu. Po jej niepewnych ruchach przy przywitaniu z łatwością
poznajesz, że jest wystraszona. Prowadzisz ją na dach budynku i razem z nią
stajesz na jego krawędzi.
-
Na pewno chcesz to zrobić? - pytasz z obojętną miną, świetnie grając osobę,
której już na niczym nie zależy. Skina głową i w tym momencie wszystko zaczyna
postępować inaczej niż się tego spodziewała.
- To skacz - cofasz się kilka kroków w tył i z szerokim uśmiechem na nią
patrzysz. Jak zdziwiona i zagubiona odwraca głową, by na ciebie spojrzeć, jak
jej usta się rozchylają, ale nic nie mówi. Ta naiwna idiotka po prostu nie wie
co się dzieje.
-
Chyba nie myślałaś, że mam zamiar z tobą tu zginąć - kpisz z niej, w teatralnym
geście rozkładając ręce na boki - Myślisz, że to wszystko co ci pisałem było
prawdą? Uważasz, że moje współczucie było szczere? Jak mógłbym współczuć komuś z
takim podejściem? Komuś nie szanującemu własnego życia. Jedyne w czym masz
rację to sprawa samobójstwa. Jeżeli tego chcesz to powinnaś to zrobić i
przestać okaleczać ten świat. - po jej policzkach spływają łzy, tobie
przynoszące prawdziwą radość. Ludzkie reakcje są piękne. Zwłaszcza w ostatnich
chwilach ich życia.
Spadając
w dół... podchodzisz do miejsca, w którym jeszcze przed chwilą stała i
patrzysz na chodnik w dole. Niewyraźny ciemny kształt odcinający się na tle
białego śniegu, powoli zmieniającego swoje zabarwienie. Musisz przyznać, że
nawet z tej wysokości wygląda do bajecznie.
Zeskakujesz na schody przeciwpożarowe i nimi
dostajesz się na sam dół, by bliżej przyjrzeć się temu ślicznemu obrazkowi.
Zachwycający, ale nadal nie tak samo jak kiedy to Shizu-chan tak leżał.
Wtedy... chyba nie było krwi, a ty zastanawiałeś się dlaczego on nie oddycha,
skoro nie spadł znowu z takiej dużej wysokości. Shinra wszystko to ci wyjaśnił,
kiedy sam wróciłeś ze szpitala po kontrolnych badaniach. To naprawdę był zwykły
wypadek. Po prostu spadliście w niefortunne miejsce. Twarda bryła lodu przysypana śniegiem, w którą uderzył głową. Nie mogłeś tego przewidzieć, więc
słowa jakie wtedy powiedziałeś można uznać za stuprocentową prawdę. Tylko...
nieważne jak podły masz charakter nadal uważasz się za jego mordercę, prawda?
Czasami potrafisz być naprawdę ludzki.
Słyszysz krzyki u wylotu uliczki, więc szybko
wycofujesz się w cień, pozostając niezauważonym. Gdy przyjeżdża policja już cię
tam nie ma. Wybrałeś się na pobliski cmentarz, żeby pierwszy raz odwiedzić
nagrobek znienawidzonej osoby. Bo to jest jedyne o czym możesz powiedzieć, że
jest. Zimna, marmurowa płyta z wyrytymi kilkoma napisami. Jego ciało rok temu
zmieniło się w proch i zwyczajnie zniknęło.
Wyjmujesz z kieszeni niewielką białą karteczkę
i wsuwasz ją pod jeden ze zniczy. Chwilę patrzysz na migoczące płomyczki, po
czym wzruszasz ramionami i udajesz się w stronę wyjścia z cmentarza. Przecież
nie będziesz się rozczulał nad śmiercią nieistniejącej już osoby i to jeszcze w
takim miejscu.
Powiew wiatru rozchyla odrobinę złożoną na pół
karteczkę ukazując napis:
‘Udekoruj
swoje ostatnie chwile. Piękne kwiaty kwitną.’
Łzy płyną i
opadają
Jak
topniejący śnieg.
Udekoruj
swoje ostatnie chwile.
Piękne
kwiaty kwitną.
Kolejne
dwa miesiące za tobą i wciąż jesteś żywy. Śnieg za oknem zmienił się już w
kałuże i błotnistą papkę.Siedzisz tam, gdzie lubisz najbardziej – na dachu
swojego bloku i przez lornetkę obserwujesz ludzi. Ich uśmiechnięte, zadowolone
twarze, dzisiaj wybitnie cię denerwujące. Szczęście twoich ludzi dzisiaj jest
wyjątkowo irytujące. Powinni... Oni wszyscy powinni się nienawidzić. Za te
wszystkie szkaradne uczucia jakie popychają ich do absurdalnych rzeczy. Powinni
znienawidzić siebie i innych. Chociaż na ten jeden dzień, żebyś mógł być
szczęśliwy z widoku ich nienawistnych spojrzeń.
Przewracasz się na plecy, patrząc na
zachmurzone niebo. Zimny wiatr rozwiewa ci włosy, a pojedyncze kosmyki wpadają
ci do oczu. Lekko je mrużysz, bez zamiaru odgarnięcia włosów z twarzy. Po prostu
leżysz wpatrzony w niebo ze wszechogarniającym poczuciem spokoju. Załatwiłeś
już wszystko co chciałeś zrobić przed śmiercią. Wszystko, tak? Wszystko oprócz
jednej rzeczy na której zrealizowanie wszelkie szanse straciłeś ponad rok temu.
Gdybyś mógł chciałbyś znaleźć się tak blisko niego jak tylko można.
Gdyby... Gdyby wtedy odpisał na twoją
wiadomość, sądzisz, że potoczyło by się to inaczej? Chociaż wiesz, że nie
byłoby to do niego podobne, chciałbyś, żeby ci odpisał coś w stylu ‘A co,
Iza-chan? Zazdrościsz?’. To absurdalne, ale marzenia od tego są. Żeby gromadzić
największe sprzeczności i najmniej prawdopodobne, urojone wydarzenia. A
najlepszy w nich jest fakt, że nigdy się nie spełniają.
Łzy płynął i opadają, nie masz już nic do stracenia,
więc możesz sobie na to pozwolić. Ale nie płaczesz. Ani jedna łza nie spływa po
twoim policzku. Dlaczego teraz miałbyś płakać? Nie robiłeś tego od chwili
narodzin, więc niby czemu teraz masz pozwolić pokonać się łzom? Zamiast tego
lekko się uśmiechasz i zamykasz oczy. Życie przeminęło trochę za szybko.
Chociaż nie można powiedzieć, że twoje życie było nudne i tak wciąż chcesz
więcej. Każdy chce żyć jak najdłużej. Podobno dostaje się na to tylko jedną
szansę. Trochę niesprawiedliwe. Jedni żyją krótko, drudzy długo. Szkoda, że nie
można ‘ukraść’ komuś czasu. Na przykład człowiekowi, który i tak spędza swoje
całe dnie przed komputerem, nie ma przyjaciół, zainteresowań. Na co mu ono?
Twój
oddech staje się płytki i urywany. Choć chcesz otworzyć oczy powieki zdają się
teraz być o wiele za ciężkie, byś mógł to zrobić. Palce, które do tej pory
zaciskałeś na lornetce powoli się rozwierają,a przedmiot upada na ziemię.
Uderzenia twojego serca nie są już tak częste, a po chwili całkiem przestają
być słyszalne. Nie wiem co takiego spotyka człowieka po śmierci i nie wiem czy
może coś jeszcze usłyszeć. Dla mnie właściwie to nie ma znaczenia. Nigdy mnie
nie słyszałeś i nigdy nie widziałeś. Ale lubiłem przy tobie stać i patrzeć jak
pożytkujesz, czy też marnujesz dni w swoim życiu. Teraz twoje życie, jak topniejący
śnieg – zniknęło. A ja dla ciebie stanąłem w miejscu. Jestem zmuszony przyznać
– twoje życie było jednym z ciekawszych jakie przyszło mi oglądać. Naprawdę
żałuję, że nie otrzymałeś mnie więcej. Orihara Izaya, miło było cię poznać.
***
Powinienem już od ciebie odejść, ale postanowiłem
zjawić się jeszcze na pogrzebie. Jakąś godzinę po pochowaniu twojego ciała w
ziemi młody chłopak podchodzi do twojego grobu i zostawia na nim kartkę z takim
samym napisem, jaki ty pozostawiłeś na nagrobku jego brata.
‘Udekoruj
swoje ostatnie chwile. Piękne kwiaty kwitną.’
Od paru dni zbieram się żeby to skopiować.... ilekroć to przeczytam dopada mnie taki smutek ze normalnie nie mogę nic napisać... Nawet nie wiem którego z nich mi żal bardziej... a i końcówka :c piękny naprawdę piękny song-fick, ale bardzo mi było smutno. Naprawdę pięknie piszesz ^^ strasznie mi się podoba twój styl :) boski~!!!
OdpowiedzUsuńŻyczę ci weny i czekam na kolejne wspaniałe dzieła ;)
P.S.Nominowałyśmy cię z Inu-chan do Liebster Awards, szczegóły tu- http://aoi-sora-to-kotori.blogspot.com/2014/01/liebser-awards.html
Niezwykłe. Kiedy skończyłam czytać twoje dzieło, przez kilka minut siedziałam wbita w krzesło i gapiłam się w monitor. Zwyczajnie sprawiłaś, że mój mózg zastygł w otępieniu po porcji naprawdę wspaniałej opowieści. Liczę na więcej równie wspaniałych dzieł twojego autorstwa.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Sakurishi
Hem... Na początek serdecznie przepraszam, że odpisuję dopiero teraz ^^" Wiedziałam, że o czymś zapomniałam, ale myślałam, że to coś było pracą domową z matematyki ;~; Przepraszam.
UsuńBardzo ci dziękuję i cieszę się, że ci się spodobało ^^ Szczerze mówiąc to nie byłam do końca przekonana czy na pewno jest to wystarczająco dobre, więc tym bardziej sprawiłaś mi dużo radości ^^ Jeszcze raz dziękuję za miłe słowa i pozdrawiam ~~ <3
Śliczne ;-; Czyli co? Izaya chciał być z Shizusiem?? o.o
OdpowiedzUsuńCo..? Nic nie rozumiem.
To było takie urocze, wspaniałe i wgl, że nie mogę się nadziwić, jak świetnie piszesz.
Pozdrawiam