Ohya~~
Powiem tak, rozdział jest, ale dzięki niemu uświadomiłam sobie, że nie mam głowy do opowiadań x3 Pod każdym możliwym tego stwierdzenia znaczeniem. Lubię to opowiadanie, ale wkurza mnie niemiłosiernie, zwłaszcza kiedy dochodzę do jego połowy i nie wiem co w tej połowie napisać Q.Q"
Ale cieszę się, że Wam się spodobało i baaardzo dziękuję za komentarze pod pierwszym rozdziałem <3 Dobrze wiedzieć, że jednak nie zjebało się tak całkowicie xD Dziękuję~
I tak na koniec, odpowiem na pytania odnośnie wieku Izayi.
Shota to z jakiegoś tam założenia chłopiec w wieku od 8/10 do 12/13 lat (ostatecznie 14, ale to już trochę naciągane x3) Nie chciałam robić w tym opowiadaniu jakiejś pedofilii(chociaż i tak pewnie tak to wygląda, w końcu moje ^^") więc Izaya ma 13lat, a Shizuś 16. Niby 13 to mało, ale są zbliżeni wiekiem, więc no... x3 Jakby chodzili do jednej szkoły mogliby być kolegami~~ :3
Ode mnie tyle~ Miłego czytania x3
Rozdział 2
-
Izaya, do cholery. Uspokój się w końcu. - warknąłem, chyba po raz setny tego
dnia spychając go ze swoich kolan. Jak wcześniej posłał mi urażone spojrzenie i
wrócił na swoje miejsce. Tak było od rana. Najpierw się przysuwał, próbował coś
kombinować, a kiedy go odsuwałem – obrażał się. Od początku przerwy był wyjątkowo
nachalny, jakby wcześniej nie chciał mi zbytnio przeszkadzać. Niby miło, ale nie
do końca. Bardziej bym się cieszył, gdyby po prostu sobie odpuścił i dał mi
przeżyć te dwa tygodnie w spokoju. Póki co jednak nic na to nie wskazywało.
Nie
potrafiłem zrozumieć dlaczego musiał przyczepić się akurat do mnie. Nawet
jeżeli o mnie słyszał i w jakiś sposób go interesowałem, to przecież nie powód
do takiego zachowania. Wielu ludzi się kimś interesuje, a nie chcą tego kogoś
za wszelką cenę zaciągnąć do łóżka, więc dlaczego ja musiałem trafić na tak
specyficznego dzieciaka?
-
Dlaczego jesteś taki upierdliwy, co? Nie możesz zająć się czymś co robią dzieci
w twoim wieku? Graniem w piłkę, albo coś... – oparłem podbródek na dłoni,
podejmując się kolejnej próby rozmowy. Do tej pory, odpowiadał po prostu, że
mnie lubi, a później zaczynał snuć jakieś filozoficzne teorie na temat mojego
nastawienia, czym tylko podnosił mi ciśnienie. Postanowiłem jednak spróbować ostatni
raz wyjaśnić sprawę. Chociaż będąc szczerym, z każdą kolejną chwilą przebywania
z Izayą, miałem coraz mniej wiary w możliwość dogadania się z nim.
- Już ci
mówiłem, Shizuś~. Nie dam ci spokoju dopóki nie przyjmiesz mojej propozycji~ -
nawet nie chciało mu się na mnie spojrzeć, chociaż jeszcze przed chwilą można
było odnieść wrażenie, że nie umie patrzeć na nic innego. Teraz wgapiał się w
kartonik z sokiem, perfidnie mnie ignorując, jakby w ten sposób chciał przekazać,
że to ja jestem tym, któremu ma zależeć na naszych relacjach.
-
Czy ty w ogóle wiesz o czym mówisz? - zmarszczyłem brwi, wkurzony jego podejściem.
-
Oczywiście, że tak! Ja...
-
Chcesz pójść ze mną do łóżka, wiem. Ale jesteś całkowicie pewien, że rozumiesz
co się z tym wiąże? – skrzyżowałem ręce na piersi i odchyliłem się w tył na
krześle. Tym razem to ja obserwowałem jego, przez chwilę wydawało mi się, że
coś do niego dotarło, ale szybko zaprzeczył moim przypuszczeniom.
-
Dlaczego miałbym nie rozumieć? Jak na razie to ty się wymigujesz. – uśmiechnął się
w ten podejrzany sposób,przebierając postawę podobną do mojej. Zupełnie jakby
papugowaniem mnie, chciał zrobić mi na złość.
-
Nie zgadzam się, bo jesteś za młody. Ile masz lat? Jedenaście, dwanaście?
- Trzynaście.
– poprawił mnie.
-
Nadal za mało. Podrośnij i dopiero myśl o takich rzeczach. – westchnąłem,
wyciągając z kieszeni papierosa i zapalając go. Izaya zmrużył oczy, a uśmieszek
na moment zniknął z jego twarzy.
-
Po pierwsze, nazywaj rzeczy po imieniu. Po drugie, to nie ja jestem za młody, tylko
ty zbyt niedoświadczony. I po trzecie – wycelował we mnie palcem, na powrót
pokazując mi ten swój wariacki uśmiech. – Nie myśl sobie, że tak łatwo dam za
wygraną. Jeszcze zmienisz zdanie. – pewność z jaką to mówił była zaskakująca i trochę
przerażająca. Byłem przekonany, że choćby nie wiem co nie zgodzę się na jego
prośby, ale sama myśl, że mogłoby być inaczej... Nie, zdecydowanie nie
powinienem nawet brać pod uwagę takiej opcji.
-
Dobra, koniec. – dłonią w której nie trzymałem papierosa, uderzyłem o stolik
przy którym siedzieliśmy, tworząc na nim niewielkie pęknięcie. – Nie ja jestem
od tłumaczenia ci pewnych spraw. Idziemy do twojego taty, z nim będziesz gadać.
– zadecydowałem i podszedłem do niego, następnie przerzucając go sobie przez
ramię.
-
Shizuś, puść mnie~. Mój tata się wścieknie, jak mu powiedz, że wolę chłopców!
Nie mów mu! – nie sądziłem, że zobaczę go kiedyś przejętego, albo wystraszonego,
ale w tamtej chwili tak wyglądał.
-
Dlaczego? Może wtedy wreszcie byś się odczepił. – nie zatrzymywałem się, starając
się ignorować zaniepokojone spojrzenia ludzi. W sumie nic dziwnego, że się za
nami oglądali. Nie znali mnie, a niosłem szarpiącego się dzieciaka przez środek
miasta, więc pewnie musiałem wyglądać dość niecodziennie.
-
Okej, Shizuś! Dam ci spokój, ale masz mnie postawić i nic nikomu nie mówić –
nie mogłem uwierzyć, własnym uszom. Mogłem wcześniej mu zagrozić, zamiast martwić
się, czy przy okazji mi się nie oberwie. Zatrzymałem się i jak chciał, odstawiłem
go na ziemię. Miał spuszczoną głowę, ale mogłem dostrzec jego lekko
zaczerwienione policzki. – Naprawdę jesteś okropny, Shizu-chan – westchnął i w teatralnym
geście rozłożył ręce na boki. – Mogło być fajnie, ale jak nie, to nie. Trudno –
uśmiechnął się jakoś, niepodobnie do siebie, ale udałem, że nie zauważyłem tego
i wyminąłem go.
-
Lepiej żebyś nie kłamał, bo naprawdę nie mam zamiaru dłużej się z tobą użerać –
dodałem jeszcze, nie chcąc żeby coś zostało niedomówione i nie interesując się
czy wróci ze mną do sklepu, czy pójdzie gdziekolwiek indziej, odszedłem stamtąd.
***
Takashiro
dał mi karteczkę z adresami pod które mam zawieść zamówiony towar, do tej pory
znalazłem wszystkie poza jednym. Podobno jest gdzieś na obrzeżach miasta, ale
nieważne ile razy ktoś tłumaczył mi jak mam tam dojechać – za cholerę nie
mogłem trafić. Zjechałem na pobocze, uznając, że jeżdżenie w kółko nie ma
żadnego sensu, a jedynie marnuję benzynę. Swoją drogą nie sądziłem, że pozwolą
mi prowadzić, skoro nawet nie mam prawa jazdy.
Włączyłem awaryjne i spojrzałem raz jeszcze na
mapkę miasta. Niby powinienem jechać teraz prosto, ale ostatnio tak zrobiłem i
nic.
-
Do dupy z tym – warknąłem pod nosem i podarłem bezużyteczny kawałek papieru.
Zapomnieli narysować miejsca do którego chciałem dojechać i tyle – innego wyjścia
nie było.
-
Czyżby Shizuś się zgubił~? – usłyszałem ten melodyjny głos, w jednej chwili
czując jak ogarnia mnie chęć rzucenia czymś w jego właściciela. Nie obchodziło
mnie ile miał lat, nie obchodziło mnie, że mogłem mieć kłopoty, jeżeli bym go
walnął. I tak byłem już wystarczająco zły, nie musiał mnie dodatkowo
denerwować.
Mocniej zacisnąłem dłonie na kierownicy, kiedy
Izaya zajął miejsce pasażera, ze wszystkich sił starając się nad sobą panować. –
Jedź prosto. – powiedział tylko, ale to wystarczyło, żeby stracił kontrolę.
-
Niby czemu?! – wydarłem się na niego, uderzając pięścią w fotel, tuż nad jego ramieniem.
Spojrzał na mnie zdziwiony, a po chwili – kompletnie mnie zaskakując –
zwyczajnie się roześmiał.
-
Rany, Shizuś. A mówisz, że to jestem dziecinny. Jedź prosto, bo inaczej do jutra
będziesz tutaj stać – uśmiechał się w ironiczny sposób, powodując, że miałem
jeszcze większą ochotę na rozszarpanie go. Niby to nie była jego wina, że nie
umiałem trafić, ale przyszedł tutaj i zaczął mnie denerwować.
-
Dobra, tylko już nie gadaj – burknąłem i odpaliłem samochód, powoli się uspokajając.
-
Naprawdę jesteś głupiutki potworku.
-
Izaya! – gdybym nie prowadził – udusiłbym go.
Zaśmiał się krótko, przez resztę jazdy na
szczęście już nie mówiąc słowa.
***
Było coś około trzeciej nad ranem, a ja zamiast
spać pisałem z Kasuką, opowiadając mu o wszystkich głupich zachowaniach i
pomysłach Izayi. Patrząc ile wiadomości już wysłałem, ciężko było mi uwierzyć,
że przyjechałem tutaj zaledwie dwa dni temu.
[Więc
lubi cię, czy raczej chodzi mu tylko o przespanie się z tobą?] – średnio wiedziałem
co mam odpisać. Właściwie to wcale. Do tego będąc w takiej sytuacji jak obecna,
nie byłem pewien czy Kasuka jest odpowiednią osobą do rozmowy. W końcu był tylko
o rok starszy od Izayi, ale z drugiej strony nie wiedziałem komu innemu miałbym o
tym powiedzieć. Shinra jest za głośny i pewnie oprócz poinformowania o sprawie
połowy napotkanych ludzi, niczego by nie zrobił. Kadocie nie chciałem zaprzątać
głowy, a Celty miała ostatnio dużo roboty, więc ona też odpadała. Zostawał tylko
Kasuka. Jeżeli inaczej na to spojrzeć, to różnił się od Izayi i to bardzo. Był dojrzały
i rozważny, czasami miałem wrażenie, że nawet bardziej niż ja. Może, więc w tym
wszystkim nie chodziło o wiek. Może nie lubiłem Izayi bo był bezczelny i w
jakiś sposób rozpieszczony.
Westchnąłem bezgłośnie, odkładając komórkę na
bok, kompletnie już nie wiedząc co napisać.
Sam przecież stwierdziłem, że Izaya nie może
mnie lubić, bo zna mnie za krótko. Ale to, że chce się po prostu ze mną
przespać też nie ma większego sensu. Nie rozumiem tego dzieciaka.
Po chwili bezproduktywnego leżenia, wstałem
i wziąłem z szafki nocnej pustą już szklankę, z zamiarem pójścia do kuchni i
dolania wody. Otworzyłem drzwi pokoju i nie postąpiłem nawet o krok, widząc
przed sobą, równie zdziwionego co ja, Izayę.
-
Czego chcesz? – spytałem szeptem, dalej stojąc w drzwiach pokoju.
-
Porozmawiać... – przekrzywił głowę na bok z lekkim uśmiechem – takiego jeszcze
u niego nie widziałem. – Gniewasz się jeszcze?
Nie ufałem mu, normalnie by o to nie pytał, więc musiał przyjść w konkretnym celu.
-
Mów czego chcesz i spadaj.
-
Shizuś, naprawdę. Chcę tylko porozmawiać i może... przeprosić za denerwowanie
cię? - zaśmiał się cicho, jakby sam nie był pewny tego co mówi. - Sam nie wiem, czego chciałem. Nie umiem cię rozgryźć i przez to czuję się nieswojo. Zwykle wiem co kto myśli i umiem przewidzieć co zrobi... W twoim przypadku jest inaczej i myślę, że właśnie dlatego cię lubię. Chyba przyszedłem zapytać, dlaczego ty nie lubisz mnie?
I niby co mam mu odpowiedzieć, co?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ach, nie zdążyłam przed północą *smuteczeg* >w<
Chciałabym się Was o coś zapytać~. Gdybym zaczęła co jakiś czas zamieszczać fanficki shojo-ai, oczekiwalibyście, że w tym samym tygodniu pojawi się coś z shounen-ai? :3 Wiem, że nie wszyscy lubią girlsy, a blog z pierwszego założenia nie przewidywał, że przyjdzie mi coś takiego do głowy, więc postanowiłam zapytać x3 Bylibyście zainteresowani np. czymś z Mairu i Kururi?
17 pojawi się song-fick do piosenki Heat-Haze Days, a 20/21 trzeci rozdział powyższego opowiadania~ x3
No i no, o tej porze, to kolorowych snów, nie? x3
Jejku :3 Coraz bardziej lubię to opowiadanie. Naprawdę nie jest źle, tak jak mnie ostrzegałaś :3 Czekałam tylko na rzucającego czymś Shizusia, atu nic ;-; no cóż, najwyżej może rzucić palenie :3
OdpowiedzUsuńP.S. "Lubi ludzi, lubi ludzi, a ludzie ją" ten aż warknął...
Lizzy, ogarnij xD Więcej nie oglądamy żadnych wróżbitek na telefon x.x
UsuńDziękuję za odpowiedź odnośnie wieku :3
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz jak się cieszyłam gdy zobaczyłam nowy rozdział~! Dziś po powtórnym przeczytaniu nadal uważam że jest genialny i Aww~... ale.... za krótki! Stanowczo za krótki T^T ja chcę wiedzieć co będzie dalej już samo zakończenie sugeruje że następny rozdział będzie ciekawy a będzie trzeba poczekać na niego jeszcze.... 5/6 dni :c Przepraszam, że tak narzekam X3 jak mi się coś strasznie ale to strasznie podoba to zawsze mam ochotę na więcej...
Strasznie mi się podoba pomysł... choć szkoda trochę Shizusia pojechał na wieś żeby się wyciszyć a wróci nie dość że wkurzony to pewnie przyciągnie za sobą Izayę i już nigdy nie zazna spokoju XD
Czekam z niecierpliwością na dalszą część ;3 i song-ficka :3 weny~!!!
P.S. Jeśli chodzi o shoio-ai to mam bardzo neutralny stosunek do niego. Czyli nie przeszkadza mi publikowanie go i na pewno z chęciom przeczytam jeśli zdecydujesz się opublikować coś o bliźniaczkach.
Spóźniona, ale przybywam ;w;
OdpowiedzUsuńUcieszyłam się widząc nowy rozdział, bo poprzedni mnie zainteresował~ Szkoda tylko, że taki trochę przykrótki, ale ja patrząc na długość moich rozdziałów, nie mam prawa głosu w tej sprawie xd
Biedny Shizu -chan, być napastowanym przez dziecko, to naprawdę twardy orzech do zgryzienia, czytając, to naprawdę mu współczuję xd tym bardziej, że na początku był taki szczęśliwy i spokojny...ale cóż shit happend xd Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału~ ciekawe, jak się rozkręci =w=
Pozdrawiam~
Kocham yaoi, a nie lubię yuri, jak to jest?? o.o Tak się właśnie zastawiałam i w sumie nie wiem wiem po co i dlaczego. o lol -.-
OdpowiedzUsuńRozdział świetny. Kocham takiego Izayę, choć do tej pory o tym nie wiedziałam. *o* Jest po prostu świetny.
Pozdrawiam i...no właśnie kolorowych no, jak sama zauważyłaś (to nic, że ja nie idę spać i zaraz będziesz miała kolejny komentarz :) Po prostu kolejny komentarz i zapewne kolejny życzenie kolorowych snów :3)